- Cześć! - odpowiedziała radośnie.
- To jak, dziś cię wypisują?
- Właśnie mama poszła porozmawiać z lekarzem, a i przepraszam cię za nią. Wczoraj zachowała się podle, ale uwierz taka naprawdę nie jest.
- Spokojnie, w pełni ją rozumiem, martwi się o ciebie. Muszę przyznać, że wyglądasz o wiele lepiej niż wczoraj. - próbowałem się do niej zbliżyć.
- Haha, dzięki ty to umiesz poprawić kobiecie humor. - powiedziała sarkastycznie Melanie. Nagle do sali wkroczyła jej zapłakana matka.
- Mamo co się stało? - zaniepokoiła się dziewczyna.
- Gregorze wyjdź. - nic nie odpowiedziałem, tylko wykonałem jej rozkaz. Czekałem na holu, cały zdenerwowany, kompletnie nie wiem o co chodzi. Dlaczego jej matka płakała? Co się mogło wydarzyć? Po zaledwie piętnastu minutach, mama Melanie wybiegła z sali, nadal pogrążona w rozpaczy. Czym prędzej podszedłem do dziewczyny, która siedziała na parapecie. Kiedy na mnie spojrzała, odwróciła wzrok, a łzy zaczęły napływać jej do oczu.
- Melanie? - zapytałem po chwili, cicho, delikatnie. Przeczuwałem, że musiało się wydarzyć coś okropnego.
- Wyjdź stąd, nie przychodź już nigdy! - krzyknęła cała zapłakana. Nie wiedziałem jak postąpić, jednak nie odpuściłem, za bardzo mi na niej zależy. Stałem w osłupieniu dobrą minutę, spojrzała się ponownie na mnie i rzuciła mi się na szyję. Czułem jej ciepło, to było coś niesamowitego! Szybko odwzajemniłem jej gest i przytuliłem ją.
- Powiesz mi co się stało? - zapytałem ponownie.
- Ja nie.. Gregor wyjdź nie przychodź już nigdy proszę!
- Nie. Nie do póki mi nie wytłumaczysz. - byłem stanowczy. Moje słowa sprawiły, że zaczęła płakać jeszcze bardziej.
- Nie wiem jak się do tego zabrać... - powiedziała z trudem. - Zjawiłeś się, namieszałeś mi w głowie. Mój idol opuścił konkurs, rzucił wszystko i do mnie przyjechał! Wszystko było super, aż do dziś... - powiedziała szlochając.
- Melanie co się stało? - cały drżałem.
- Gdyby nie ten wypadek samochodowy, dalej żyłabym beztrosko, nigdy nie chodziłam się leczyć. Zawsze byłam zdrowa jak ryba! Podczas jednych z badań... Podczas jednych z badań... - zaczęła ponownie. - Wykryto u mnie nowotwór. Podobno pierwsze objawy pojawiły się już z miesiąc temu. Rozumiesz? Miesiąc temu, a ja nic nie wiedziałam, nic nie czułam. Dlatego proszę cię wyjdź, nie wracaj! Proszę cię! Ja i tak zaraz umrę...
- Melanie nawet tak nie mów... - nie wiedziałem jak zareagować, to był szok! Mimo tego dalej ją kochałem ze względu na wszystko.
- Wyjdź stąd! - powtórzyła ponownie. Łzy nie przestawały lać się z jej pięknych oczu. Nie mogłem patrzeć jak wypowiada te słowa wbrew swojej woli, nie wahałem się długo. Podszedłem bliżej niej, złapałem za ręce i pocałowałem. Pocałowałem tak, że nigdy tego nie zapomnę. To było coś cudownego.
- Gregor. - powiedziała po chwili.
- Nic nie mów. - nasze usta ponownie się złączyły.
- Gregor ja tak nie mogę! Nie chcę cię ranić! W każdej chwili mogę umrzeć. Musimy tym zaprzestać. - powiedziała dalej płacząc.
- Nawet tak nie mów. Melanie nic nie musimy, ja cię kocham i widzę, że ty mnie chyba też?
- Ty wariacie. - powiedziała i w końcu malutki uśmiech ponownie zawitał na jej twarzy. - Kocham cię. - rzekła cicho wtulając się w moje ramiona. Tą piękną chwilę przerwał doktor wchodzący do sali.
- Przepraszam, że przeszkadzam, ale Melanie musimy porozmawiać. Zapraszam do mojego gabinetu.
- Dobrze. - odpowiedziała ocierając łzy z zapłakanej twarzy.
Czuję się najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi - w końcu ją pocałowałem. Jej choroba nie zmienia faktu, że nadal ją kocham! Wierzę, że uda nam się wygrać z rakiem.
~20 minut później~
- I co powiedział doktor? - zapytałem z obawą.
- Wskazał mi jak mam się teraz odżywiać, czego muszę unikać, w jakich porach brać leki itd. oraz...
- Tak?
- Wypisują mnie na razie ze szpitala! Mój nowotwór nie jest na tyle zaawansowany, że muszę tutaj leżeć i umierać z bólu. - powiedziała.
- To wspaniale! No już uśmiechnij się. - powiedziałem obejmując moją ukochaną.
- Dla ciebie zawsze. - odpowiedziała uśmiechem.
- To ty się pakujesz, a ja zamawiam taksówkę? - zaproponowałem.
- Ok. Gregor mam pytanie.
- Tak Mel?
- Mogę u ciebie przenocować. Nienawidzę mojej matki! Nie chcę do niej wracać, odwróciła się dziś ode mnie, od chwili kiedy zdiagnozowali u mnie choroba. - łzy ponownie zawitały na jej twarzy.
- Oczywiście kochanie. - nie wypowiedziałem się na temat jej matki. Co tu dużo mówić - podła suka, jak można porzucić dziecko tylko dlatego, że jest nieuleczalnie chore. Do teraz tego nie rozumiem.
~następnego dnia~
Całą noc przegadaliśmy w hotelowym pokoju. Dopiero po ledwie przespanej nocy, zdałem sobie sprawę z powagi sytuacji. Wiele się mówi o "cudach", jednak ja wolę dmuchać na zimne. Poprosiłem ją, aby pomimo obecnego stanu zawsze chodziła uśmiechnięta, żeby żyła tak jakby nigdy nic się nie wydarzyło - oczywiście pamiętając o zażywaniu leków i odpowiednich nawykach żywieniowych.
- Schlieri wstawaj! - przywitała mnie miło następnego dnia.
- Która mamy godzinę? - zapytałem przewracają się na drugi bok.
- Już po dwunastej śpiochu!
- Faktycznie. - powiedziałem patrząc na ekran telefonu. Super. Dwadzieścia nieodebranych połączeń o Stefana. - No to co ja idę się ogarnąć i zaraz obgadamy dalszy plan dnia. - dodałem po chwili.
Poszedłem do łazienki, odkręciłem wodę na full i zadzwoniłem do Krafta.
- Dzięki Bogu, Gregor! - powiedział zdenerwowany przyjaciel.
- Sprawy się skomplikowały. - czułem, że łzy napływają mi do oczu.
- Trener każe ci natychmiast wracać! Woli abyś ćwiczył pod jego okiem w Oberstdorfie. - opowiadał Stefan.
- Nie mogę, nie w tym momencie. - powiedziałem ocierając łzy na twarzy.
- Gregor co się stało? - zapytał nerwowo.
- Mel, ona... Jesteśmy razem.
- No to super! - przerwał mi Austriak.
- Tak, ale... Ona jest chora. - powiedziałem z trudem.
- Wyleczy się.
- Nie Stefan, ty nie rozumiesz ona ma raka. - łzy zaczęły lecieć mi po policzkach.
- Co? Jaja sobie robisz? - odpowiedział po chwili.
- Nie, sorry muszę kończyć.
- Jezus... Trzymaj się stary. - rozłączyłem się i zaczęłam płakać jak nigdy, tak naprawdę dopiero teraz do mnie dotarło, że mogę ją stracić i nie odzyskać już nigdy.
- Gregor co tak długo? - zapytała Melanie.
- Już, już wychodzę. - powiedziałem przemywając twarz wodą i przeglądając się w lustrze.
- Przygotowałam śniadanie. - powiedziała z uśmiechem na twarzy.
- Wspaniale! - przytaknąłem głową wychodząc z łazienki.
- Zaraz. Gregor ty płakałeś? - Mel zaczęła przyglądać się mojej twarzy.
- Nie skądże, to ze zmęczenia. - skłamałem zdenerwowany.
- Co się stało? Przecież widzę!
- Stefan dzwonił - mój najlepszy kolega.
- Stefan Kraft?! - zapytała ekscytująco.
- Tak. Powiedział, że trener każę mi wracać. Ale spokojnie ja cię nie zostawię samą i zawieszę karierę, przynajmniej na jakiś czas.
- Nie! Nie będziesz z niczego rezygnował przeze mnie. Pojadę tam z tobą i koniec kropka. Spokojna głowa nie będę się nudzić! Skoki to moja pasja!
- Ale Mel...
- Proszę skacz dalej, rób to co kochasz. - odpowiedziała zrezygnowana. - Dla mnie. - dodała po chwili. Dłużej się nie zastanawiałem zrobię wszystko, aby była szczęśliwa.
- W takim razie, zaraz się pakujemy! - zaśmiałem się. - Tylko proszę najpierw porozmawiaj z lekarzem.
- Oczywiście! - powiedziała z blaskiem w oku. Natychmiast pobiegła po telefon i zadzwoniła do Roxi, jej najlepszej przyjaciółki.
Wszytko działo się tak szybko i chaotycznie. W pewnym momencie nie wiedziałem kim jestem. Gdzie jest ten Gregor co jeszcze tydzień temu miał inne nastawienie do życia? Wszystko szło jak na razie świetnie, aż do pewnego dnia...
- Schlieri wstawaj! - przywitała mnie miło następnego dnia.
- Która mamy godzinę? - zapytałem przewracają się na drugi bok.
- Już po dwunastej śpiochu!
- Faktycznie. - powiedziałem patrząc na ekran telefonu. Super. Dwadzieścia nieodebranych połączeń o Stefana. - No to co ja idę się ogarnąć i zaraz obgadamy dalszy plan dnia. - dodałem po chwili.
Poszedłem do łazienki, odkręciłem wodę na full i zadzwoniłem do Krafta.
- Dzięki Bogu, Gregor! - powiedział zdenerwowany przyjaciel.
- Sprawy się skomplikowały. - czułem, że łzy napływają mi do oczu.
- Trener każe ci natychmiast wracać! Woli abyś ćwiczył pod jego okiem w Oberstdorfie. - opowiadał Stefan.
- Nie mogę, nie w tym momencie. - powiedziałem ocierając łzy na twarzy.
- Gregor co się stało? - zapytał nerwowo.
- Mel, ona... Jesteśmy razem.
- No to super! - przerwał mi Austriak.
- Tak, ale... Ona jest chora. - powiedziałem z trudem.
- Wyleczy się.
- Nie Stefan, ty nie rozumiesz ona ma raka. - łzy zaczęły lecieć mi po policzkach.
- Co? Jaja sobie robisz? - odpowiedział po chwili.
- Nie, sorry muszę kończyć.
- Jezus... Trzymaj się stary. - rozłączyłem się i zaczęłam płakać jak nigdy, tak naprawdę dopiero teraz do mnie dotarło, że mogę ją stracić i nie odzyskać już nigdy.
- Gregor co tak długo? - zapytała Melanie.
- Już, już wychodzę. - powiedziałem przemywając twarz wodą i przeglądając się w lustrze.
- Przygotowałam śniadanie. - powiedziała z uśmiechem na twarzy.
- Wspaniale! - przytaknąłem głową wychodząc z łazienki.
- Zaraz. Gregor ty płakałeś? - Mel zaczęła przyglądać się mojej twarzy.
- Nie skądże, to ze zmęczenia. - skłamałem zdenerwowany.
- Co się stało? Przecież widzę!
- Stefan dzwonił - mój najlepszy kolega.
- Stefan Kraft?! - zapytała ekscytująco.
- Tak. Powiedział, że trener każę mi wracać. Ale spokojnie ja cię nie zostawię samą i zawieszę karierę, przynajmniej na jakiś czas.
- Nie! Nie będziesz z niczego rezygnował przeze mnie. Pojadę tam z tobą i koniec kropka. Spokojna głowa nie będę się nudzić! Skoki to moja pasja!
- Ale Mel...
- Proszę skacz dalej, rób to co kochasz. - odpowiedziała zrezygnowana. - Dla mnie. - dodała po chwili. Dłużej się nie zastanawiałem zrobię wszystko, aby była szczęśliwa.
- W takim razie, zaraz się pakujemy! - zaśmiałem się. - Tylko proszę najpierw porozmawiaj z lekarzem.
- Oczywiście! - powiedziała z blaskiem w oku. Natychmiast pobiegła po telefon i zadzwoniła do Roxi, jej najlepszej przyjaciółki.
Wszytko działo się tak szybko i chaotycznie. W pewnym momencie nie wiedziałem kim jestem. Gdzie jest ten Gregor co jeszcze tydzień temu miał inne nastawienie do życia? Wszystko szło jak na razie świetnie, aż do pewnego dnia...
Jestem !
OdpowiedzUsuńNo no powiem ci że rozdział - cud miód i malina :D (czy tam jakoś inaczej sie to mówi)
Gregor pocałował Mel! Jej
Tylko, że ona jest chora... Zabiję cię
Albo lepiej nie :* trzymam kciuki za nasza parę zakochanych i aby Mel pozbyła się tej wstrętnej choroby.
Czekam na następny
Buzka ;*
Dotarłam niedawno :D Piszesz świetne rozdziały,bardzo mi się podobają. Ale smutno że Mel jest chora... No nic. Rozdział świetny *-* Do zobaczenia w następnym :** Mogłabyś mnie informować u mnie na blogu ? http://walczpokizyjesz.blogspot.com/?m=1
OdpowiedzUsuńjak to Melanie chora ? :c
OdpowiedzUsuń