czwartek, 10 grudnia 2015

Rozdział #2 |Wystarczy uwierzyć w swoje możliwości |GregorSchlierenzauer

Wstałem dzisiaj wypoczęty z wielką nadzieją na kolejne podium wieczornego konkursu. Jak widać norweska skocznia przypadła mi do gustu. Szybko się ogarnąłem i zeszedłem na dół. Przy recepcji zauważyłem Petera gawędzącego z Jurijem Tepesem.
- Siema chłopaki!
- Siema. - rzekli jednocześnie Słoweńcy.
- Jak tam nastroje przed dzisiejszym konkursem? - zapytałem.
- Ja to oczywiście liczę na podium. - zaśmiał się Prevc.
- U mnie to nie jest zbyt kolorowo. - odezwał się smutno Jurij.
- Uwierz w swoje możliwości. - rzekłem i odszedłem od nich.
Powiedziałem mu to co czułem jeszcze parę dni temu. Nie dawno byłem w podobnej sytuacji. Moje "przełamanie", o ile można tak o tym powiedzieć nastąpiło z dnia na dzień. Po prostu uwierzyłem w siebie i to, że jeśli czegoś chce to będę to miał. Może i brzmię, jak jakiś świrus, ale teraz będę koncentrować  się TYLKO na sobie i na karierze.


Trening
Oddałem ponownie skok na odległość 100 metrów. Prevc i Kraft jak zwykle byli ode mnie lepsi. Ale zbytnio się tym nie przejmowałem.
O dziwo Jurij skoczył dziś niewiele gorzej ode mnie ( 97.5 m.) Czyżby moje słowa dotarły do niego? Czuję się z niego dumny, tak jak sam po treningu powiedział do mnie: "To wszystko twoja zasługa. Dziękuje ci Gregor". Nie ma mi za co dziękować. W końcu to tylko jeden skok, nie wiadomo jak to będzie później, ale najważniejsze jest to, że w końcu w siebie uwierzył.
Konkurs
Przynajmniej dzisiaj wszystko poszło szybko i sprawnie. Otarłem się o podium. Zakończyłem zawody na 4 miejscu przegrywając z Kamilem Stochem o 0.1 punktu! To najgorsze uczucie, mając coś na wyciągnięcie ręki i nie skorzystać z tego. No, ale cóż moja pozycja w klasyfikacji generalnej się nie zmieniła. Nadal jestem trzeci.  Jurij zaskoczył się dziś chyba samego siebie, uplasował się na 9 miejscu i cieszył się z tego jak głupi powtarzając cały czas: "Dziękuje Gregor".



Gdy chciałem już wracać do hotelu usłyszałem za sobą trenera. Powiedział mi, że jest ze dumny i trzyma za mnie kciuki, że mam potencjał i żeby tego nie zmarnował. Byłem już tak zmęczony, ze nie wiedziałem co gada. Uśmiechnąłem się głupio i odszedłem, aby nie robić mu przykrości. 
Pod hotelem znowu spotkałem te same dziewczyny co ostatnio, chwile znowu z nimi pogawędziłem. Okazało się, że pochodzą z Austrii tak jak ja i są w podobny wieku. Kiedy chciałem już zakończyć konwersacje, bo ledwo trzymałem się na nogach, brunetka o pięknych zielonych oczach wyjęła z torebki biała kopertę i wręczyła mi ją po czym razem odeszły. Na koniec ponownie puściła mi oczko. Szybko wszedłem do hotelowego pokoju. Stefan Kraft, z którym dzieliłem pokój powiedział mi, że jutro z samego rana wylatujemy.

-Wstawaj śpiochu! - obudził mnie niewiadomy głos.
- O co chodzi? - zapytałem przekręcając się na drugi bok.
- Gregor! Zaraz wylatujemy do domu. Szybko pakuj się, za chwilę jedziemy na lotnisko. - pośpieszał mnie Stefan.
- Dla czego spałem w ubraniach? - zapytałem, szybko zrywając się z łóżka.
- Wczoraj gadając ze mną, zasypiałeś na stojąco! Zaprowadziłem cię do pokoju i padłeś trupem! - zaśmiał się Kraft.
- Dzięki. Ostatnio cały czas jestem śpiący.
- Spokojnie, wylądujemy w Innsbrucku, dziś będziesz mógł odespać, ale od jutra solidne treningi na naszej skoczni. Trener kazał mi to tobie przekazać. Ostatnio cały czas cię chwali.
- Nie ma po co. Faktycznie ostatnio nieźle mi idzie, ale czy to potrwa długo? Tego sam nie wiem.
- Dobra nie ma co marudzić! Zbieraj się i za 5 minut przy recepcji. - powiedział zawsze optymistycznie Kraft. Znamy się od dawna, można powiedzieć, że jest moim najlepszym kumplem. Pomoże mi zawsze, doda otuchy taki przyjaciel to skarb.

Po dość długim locie do Austrii w końcu dotarliśmy do hotelu. W samolocie się przespałem więc byłem już nawet wypoczęty. Usiadłem na łóżku, z walizki wyjąłem tajemniczą kopertę, otrzymaną minionego wieczoru. Otworzyłem. Byłem zaskoczony jej zawartością. Z kartki A4 wyleciała jeszcze mniejsza karteczka z napisem "Spodobało się? Call Me 67-23-923" i niewyraźnym uśmieszkiem. Nie wiedziałem dokładnie co ma mi się spodobać, ale gdy otworzyłem większą kartkę wszystko stało się jasne. Był to mój portret! Najpiękniejszy rysunek jaki widziałem! Trochę się przestraszyłem, nigdy bym się nie spodziewał, że ktoś w ogóle zechcę rysować mój okropny ryj. Może i w mediach piszą o mnie jako jeden z "najprzystojniejszych sportowców", ale ja tego nie dostrzegam.
Chciałem zadzwonić do pięknej brunetki, której imienia nie znam z podziękowaniami. Niestety było już późno, ale nie chciałem z tym czekać do jutra, wysłałem SMS.


"Mam nadzieję, że jeszcze nie śpisz.
Sama to rysowałaś? Jest cudowne! 
Dziękuję Ci bardzo. Pozdrawiam
- Gregor S."



Po chwili otrzymałem odpowiedź.




"Jest mi bardzo miło. Jest już pan
w Innsbrucku?"





"Jaki pan? Mów mi Gregor! Tak już jestem. 
Jeszcze raz dziękuję za wspaniały
rysunek, mam nadzieję, że kiedyś
jeszcze raz się spotkamy. Do zobaczenia!"



"Do zobaczenia Gregor ;)"










***



W końcu dłuższy rozdział, akcja się rozkręca. Mam nadzieję, że się spodobało:) Zapraszam do głosowania w najnowszej ankiecie: "Kto stanie na podium w najbliższym konkursie (Niżnym Tagile)" 
Do zobaczenia!

3 komentarze:

  1. Super rozdział! Mam nadzieję, że nie długo się spotkają.
    Mam prośbę. Mogłabyś mnie informować o nowych rozdziałach w zakładce spam.
    Zapraszam również na swojego bloga.
    http://zycie-w-horrorze.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jasne! ;)
      Twoje opowiadania czytam już od dłuższego czasu i blog jest wspaniały! :) Pozdrawiam.

      Usuń
  2. Hej!
    Nadrobiłam wszystko i opowiadanie jest naprawdę ciekawe. Cholernie interesuje mnie ta dziewczyna... Kto wie może się spotkają? Liczę na to ^^
    Czekam na więcej
    Buźka:*

    Ps. Mogłabyś mnie informować o nowościach w zakładce Spam? Z góry bardzo dziękuję.
    http://jak-gra-w-wojne.blogspot.com/?m=1
    I oczywiście tym samym zapraszam do mnie :*

    OdpowiedzUsuń