wtorek, 8 grudnia 2015

Rozdział #1 |Gregor Schlierenzauer

Tydzień po wielkim przebłysku w mojej karierze, podczas klasyfikacji oddałem dość długi daleki skok na skoczni w Lillehammer co pozwoliło mi na wystąpienie w serii pierwszej. Byłem z tego faktu bardzo zadowolony, oczywiście nie robię sobie zbyt wielkich nadziei na podium w dzisiejszym konkursie, ale chciałbym znaleźć się w pierwszej dziesiątce. Po ostatniej wygranej i po trzech konkursach indywidualnych PŚ 2015/16 jestem 4 w klasyfikacji generalnej. Przede mną są tylko - lider Peter Prevc, Stefan Kraft i Andreas Wellinger.
Pierwsza seria - konkurs przebiegł dość szybko, sprawnie, bez dłuższych przerw, krótko mówiąc warunki dziś sprzyjały. Kiedy nadszedł czas na mój skok, czułem się zdenerwowany, chciałem dać z siebie wszystko byłem zdeterminowany i pod naciskiem trenera, kolegów z kadry. Trafiłem na niezłe warunki - wiatr pod narty, a punktów odjęli mi bardzo malutko. Wylądowałem równo na 100 metrze co pozwoliło mi na chwilowe objęcie prowadzenia. Byłem zadowolony z siebie, ale przede mną jeszcze przecież trójka silnych skoczków. Ku mojemu zaskoczeniu Andi oddał dość słaby, jak na niego skok i pierwszą serie zakończył "dopiero" na 11 miejscu, a ja na 3.
Seria finałowa - po skokach zaledwie 5 zawodników, warunki się pogorszyły, Duży wiatr z tyłu skoczni spowodował zakończenie dzisiejszych  skoków. Rozegrany jednoseryjny konkurs był dla mnie bardzo satysfakcjonujący. Zająłem miejsce na podium, i przesunąłem się również na 3 miejsce w klasyfikacji generalnej.
Kiedy wracałem do hotelu oddalonego o około 500 metrów hotelu, przed budynkiem spotkałem fanki. Dość głupio się czuję wypowiadając te słowo, bo nie uznaję siebie za super sławną osobę.
Poprosiły mnie o autograf co bardzo mnie ucieszyło, ale za razem byłem bardzo skrępowany, aczkolwiek było to dla mnie coś nowgo. Pogadałem z nimi chwilę, a na zakończenie jedna z nich puściła mi tak zwane oczko. Uśmiech pojawił się na mojej twarzy. Idąc hotelowym korytarzem czułem na sobie wzrok moich "skocznych kolegów". Nie byłem wśród nich zbyt lubiany, ponieważ zawsze trzymałem się z boku. Czas to zmienić! - pomyślałem. I podszedłem do zwycięzcy dzisiejszych zawodów - Petera:
- Gratulacje, naprawdę oddałeś dziś rewelacyjny skok. - powiedziałem trochę nieśmiało.
- O ty jednak umiesz mówić! - odpowiedział żartobliwie.
Trochę się speszyłem i zarumieniłem.
- Nie chciałem cię urazić, mało się odzywasz prawie w ogóle! - dodał Prevc.
- Tak wiem, ale czas to zmienić! - odpowiedziałem już odważniej.
- I trzymam za to kciuki. - rzekną klepiąc mnie po ramieniu.
Dalsza konwersacja potoczyła się głownie o skokach, jutrzejszym konkursie, a w końcu i o innych skoczkach. Czułem, że z Peter to całkiem spoko "ziomek".


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz