sobota, 12 grudnia 2015

Rozdział #3 Miłość, czy kariera? KARIERA |Gregor Schlierenzauer

Treningi, treningi i jeszcze raz treningi. Tym zajmowałem się tylko i wyłącznie w ciągu czterech ostatnich dni. Jednak w pełni nie mogłem skupić się na skokach, myślami odbiegałem do dnia, kiedy ostatni raz spotkałem tajemniczą brunetkę z ogromnym talentem. Przypominał mi się jej uśmiech, piękne oczy. Tylko jest jeden problem. Ja nawet nie znam jej imienia! Przykro mi się robi na myśl, że mogę ją już nigdy nie spotkać...
Następnego dnia ponownie opuszczaliśmy hotel i wylatywaliśmy z Austrii do Rosji. 
Zakwaterowaliśmy się i razem z chłopakami z kadry  poszliśmy obczaić skocznię. Miałem nadzieję, że może uda mi się zobaczyć bezimienną dziewczynę. Zacząłem szukać w tłumie ludzi przychodzących zobaczyć nasz trening, niestety nigdzie jej nie widziałem. Dlaczego, aż tak mi  zależny na spotkaniu jej? Chciałbym podziękować jej za cudowny rysunek osobiście, a może tylko zależy mi aby ponownie ją zobaczyć? Nie wiem co się ostatnio ze mną dzieję! Jak taka jedna dziewczyna może, aż tak mi namieszać w głowie? Niestety mojego "dziwnego" zachowania nie dało się ukryć.
- Stary co się z tobą dzieję, zaraz zaczyna się trening, a ty głupio patrzysz się na tych ludzi. - powiedział zirytowany Stefan.
- Nie nic, ja po prostu... Nie ważne. Zaraz do was dołączę.
- Ok, ale jakbyś chciał o czymkolwiek ze mną porozmawiać, wyżalić się to wiedz, że jestem do twojej dyspozycji. 
Nic mu nie odpowiedziałem tylko głupkowato się uśmiechnąłem chcąc go spławić. Nie chcę nikomu mówić o moich tymczasowych problemach. Byłem kiedyś bardzo zaborczy, upierałem się, że najpierw kariera później ewentualnie jakiś związek, a tak po jednym dniu wszystko zmieniło się przez jedną dziewczynę, o której nic nie wiem. Najlepiej żebym jak najszybciej o niej zapomniał bo może pomieszać w moich planach.
Wziąłem się w garść i podczas treningu na skoczni w Niżnym Tagile oddałem, jak na mnie przyzwoity skok, później porozmawiałem z Michaelem i Andreasem i w ten sposób kompletnie o NIEJ zapomniałem. Przynajmniej tak mi się wydawało. W kwalifikacjach okazałem się najlepszy, co pozwoliło mi na wystąpnie w jutrzejszym konkursie. Po ciężkim dla mnie dniu wróciłem do hotelu i chciałem jak najszybciej wziąć prysznic. 
Myślałem, że przynajmniej w Rosji nie spotkam mojej pierwszej "fanki". Niestety już z daleka wypatrzyłem długowłosą brunetkę czekającą pod budynkiem.
- Dobry wieczór! - przywitała mnie miło.
- Cześć. Soryy, ale muszę już lecieć. Jestem bardzo zmęczony. 
Trudno było mi wymówić te słowa, choć chciałem z nią jak najdłużej porozmawiać, wyznać, że nie mogę przestać o niej myśleć,  coś mnie blokowało. Tak trudno wyznać komuś miłość? Akurat wtedy, kiedy wszystko zaczęło się układać w sporcie, nagle uczucia dały górę.
- Rozumiem, a masz czas jutro? - mówiła dalej uśmiechnięta.
- Nie wiem.. - powiedziałem i po prostu uciekłem do hotelowego pokoju.
Czułem się głupio, było mi z tym źle. Może moje słowa przemówiły do niej i naprawdę już nigdy jej nie zobaczę? Nie wiem co ja bym zrobił na jej miejscu gdy ktoś ewidentnie chciałby mnie spławić.  Zaczęły doskwierać mi wyrzuty sumienia. Ale jednak chyba kariera jest dla mnie ważniejsza. W sumie to nawet nie wiem, czy ja jej się podobam. Nie chcę o tym myśleć. Czas o niej zapomnieć raz na zawsze, zajmę się sobą, skokami, znajdę więcej czasu dla przyjaciół, ale na pewno nie w tej chwili dla miłości.  

***

Przed dzisiejszym konkursem przygotowałam dla was krótki rozdział. 
Ostatnio poprosiłam Was o glosowanie w ankiecie "Kto stanie na podium w Niżnym Tagile", a o to wyniki:
Według Was na podium stanie:
Peter Prevc (otrzymał najwięcej bo, aż 4 głosy, co stanowi 66%) Szczerze mówiąc, to ja też liczę na niego w dzisiejszym konkursie. 
Johann Andre Forfang i Daniel-Andre Tande (otrzymali po 3 głosy co stanowi 50%)
Severin Freund i Gregor Schlierenzauer  |niestety Gregora wykreślamy, ponieważ nie wystartuję w dzisiejszym konkursie| (lecz oboje otrzymali po 2 głosy, co stanowi 33%)
Najmniej głosów otrzymał:
Kamil Stoch  ( 1 głos, 16%), |lecz Kamil nie zakwalifikował się do dzisiejszego konkursu, więc go również wykreślamy|
Oraz jedna osoba z głosujących wybrała odpowiedź: Ktoś inny (1 głos 16%)



Takie ankiety będą się pojawiać częściej. Ja lecę oglądać skoki i widzimy się już niedługo. 
Do zobaczenia;)

czwartek, 10 grudnia 2015

Rozdział #2 |Wystarczy uwierzyć w swoje możliwości |GregorSchlierenzauer

Wstałem dzisiaj wypoczęty z wielką nadzieją na kolejne podium wieczornego konkursu. Jak widać norweska skocznia przypadła mi do gustu. Szybko się ogarnąłem i zeszedłem na dół. Przy recepcji zauważyłem Petera gawędzącego z Jurijem Tepesem.
- Siema chłopaki!
- Siema. - rzekli jednocześnie Słoweńcy.
- Jak tam nastroje przed dzisiejszym konkursem? - zapytałem.
- Ja to oczywiście liczę na podium. - zaśmiał się Prevc.
- U mnie to nie jest zbyt kolorowo. - odezwał się smutno Jurij.
- Uwierz w swoje możliwości. - rzekłem i odszedłem od nich.
Powiedziałem mu to co czułem jeszcze parę dni temu. Nie dawno byłem w podobnej sytuacji. Moje "przełamanie", o ile można tak o tym powiedzieć nastąpiło z dnia na dzień. Po prostu uwierzyłem w siebie i to, że jeśli czegoś chce to będę to miał. Może i brzmię, jak jakiś świrus, ale teraz będę koncentrować  się TYLKO na sobie i na karierze.


Trening
Oddałem ponownie skok na odległość 100 metrów. Prevc i Kraft jak zwykle byli ode mnie lepsi. Ale zbytnio się tym nie przejmowałem.
O dziwo Jurij skoczył dziś niewiele gorzej ode mnie ( 97.5 m.) Czyżby moje słowa dotarły do niego? Czuję się z niego dumny, tak jak sam po treningu powiedział do mnie: "To wszystko twoja zasługa. Dziękuje ci Gregor". Nie ma mi za co dziękować. W końcu to tylko jeden skok, nie wiadomo jak to będzie później, ale najważniejsze jest to, że w końcu w siebie uwierzył.
Konkurs
Przynajmniej dzisiaj wszystko poszło szybko i sprawnie. Otarłem się o podium. Zakończyłem zawody na 4 miejscu przegrywając z Kamilem Stochem o 0.1 punktu! To najgorsze uczucie, mając coś na wyciągnięcie ręki i nie skorzystać z tego. No, ale cóż moja pozycja w klasyfikacji generalnej się nie zmieniła. Nadal jestem trzeci.  Jurij zaskoczył się dziś chyba samego siebie, uplasował się na 9 miejscu i cieszył się z tego jak głupi powtarzając cały czas: "Dziękuje Gregor".



Gdy chciałem już wracać do hotelu usłyszałem za sobą trenera. Powiedział mi, że jest ze dumny i trzyma za mnie kciuki, że mam potencjał i żeby tego nie zmarnował. Byłem już tak zmęczony, ze nie wiedziałem co gada. Uśmiechnąłem się głupio i odszedłem, aby nie robić mu przykrości. 
Pod hotelem znowu spotkałem te same dziewczyny co ostatnio, chwile znowu z nimi pogawędziłem. Okazało się, że pochodzą z Austrii tak jak ja i są w podobny wieku. Kiedy chciałem już zakończyć konwersacje, bo ledwo trzymałem się na nogach, brunetka o pięknych zielonych oczach wyjęła z torebki biała kopertę i wręczyła mi ją po czym razem odeszły. Na koniec ponownie puściła mi oczko. Szybko wszedłem do hotelowego pokoju. Stefan Kraft, z którym dzieliłem pokój powiedział mi, że jutro z samego rana wylatujemy.

-Wstawaj śpiochu! - obudził mnie niewiadomy głos.
- O co chodzi? - zapytałem przekręcając się na drugi bok.
- Gregor! Zaraz wylatujemy do domu. Szybko pakuj się, za chwilę jedziemy na lotnisko. - pośpieszał mnie Stefan.
- Dla czego spałem w ubraniach? - zapytałem, szybko zrywając się z łóżka.
- Wczoraj gadając ze mną, zasypiałeś na stojąco! Zaprowadziłem cię do pokoju i padłeś trupem! - zaśmiał się Kraft.
- Dzięki. Ostatnio cały czas jestem śpiący.
- Spokojnie, wylądujemy w Innsbrucku, dziś będziesz mógł odespać, ale od jutra solidne treningi na naszej skoczni. Trener kazał mi to tobie przekazać. Ostatnio cały czas cię chwali.
- Nie ma po co. Faktycznie ostatnio nieźle mi idzie, ale czy to potrwa długo? Tego sam nie wiem.
- Dobra nie ma co marudzić! Zbieraj się i za 5 minut przy recepcji. - powiedział zawsze optymistycznie Kraft. Znamy się od dawna, można powiedzieć, że jest moim najlepszym kumplem. Pomoże mi zawsze, doda otuchy taki przyjaciel to skarb.

Po dość długim locie do Austrii w końcu dotarliśmy do hotelu. W samolocie się przespałem więc byłem już nawet wypoczęty. Usiadłem na łóżku, z walizki wyjąłem tajemniczą kopertę, otrzymaną minionego wieczoru. Otworzyłem. Byłem zaskoczony jej zawartością. Z kartki A4 wyleciała jeszcze mniejsza karteczka z napisem "Spodobało się? Call Me 67-23-923" i niewyraźnym uśmieszkiem. Nie wiedziałem dokładnie co ma mi się spodobać, ale gdy otworzyłem większą kartkę wszystko stało się jasne. Był to mój portret! Najpiękniejszy rysunek jaki widziałem! Trochę się przestraszyłem, nigdy bym się nie spodziewał, że ktoś w ogóle zechcę rysować mój okropny ryj. Może i w mediach piszą o mnie jako jeden z "najprzystojniejszych sportowców", ale ja tego nie dostrzegam.
Chciałem zadzwonić do pięknej brunetki, której imienia nie znam z podziękowaniami. Niestety było już późno, ale nie chciałem z tym czekać do jutra, wysłałem SMS.


"Mam nadzieję, że jeszcze nie śpisz.
Sama to rysowałaś? Jest cudowne! 
Dziękuję Ci bardzo. Pozdrawiam
- Gregor S."



Po chwili otrzymałem odpowiedź.




"Jest mi bardzo miło. Jest już pan
w Innsbrucku?"





"Jaki pan? Mów mi Gregor! Tak już jestem. 
Jeszcze raz dziękuję za wspaniały
rysunek, mam nadzieję, że kiedyś
jeszcze raz się spotkamy. Do zobaczenia!"



"Do zobaczenia Gregor ;)"










***



W końcu dłuższy rozdział, akcja się rozkręca. Mam nadzieję, że się spodobało:) Zapraszam do głosowania w najnowszej ankiecie: "Kto stanie na podium w najbliższym konkursie (Niżnym Tagile)" 
Do zobaczenia!

wtorek, 8 grudnia 2015

Rozdział #1 |Gregor Schlierenzauer

Tydzień po wielkim przebłysku w mojej karierze, podczas klasyfikacji oddałem dość długi daleki skok na skoczni w Lillehammer co pozwoliło mi na wystąpienie w serii pierwszej. Byłem z tego faktu bardzo zadowolony, oczywiście nie robię sobie zbyt wielkich nadziei na podium w dzisiejszym konkursie, ale chciałbym znaleźć się w pierwszej dziesiątce. Po ostatniej wygranej i po trzech konkursach indywidualnych PŚ 2015/16 jestem 4 w klasyfikacji generalnej. Przede mną są tylko - lider Peter Prevc, Stefan Kraft i Andreas Wellinger.
Pierwsza seria - konkurs przebiegł dość szybko, sprawnie, bez dłuższych przerw, krótko mówiąc warunki dziś sprzyjały. Kiedy nadszedł czas na mój skok, czułem się zdenerwowany, chciałem dać z siebie wszystko byłem zdeterminowany i pod naciskiem trenera, kolegów z kadry. Trafiłem na niezłe warunki - wiatr pod narty, a punktów odjęli mi bardzo malutko. Wylądowałem równo na 100 metrze co pozwoliło mi na chwilowe objęcie prowadzenia. Byłem zadowolony z siebie, ale przede mną jeszcze przecież trójka silnych skoczków. Ku mojemu zaskoczeniu Andi oddał dość słaby, jak na niego skok i pierwszą serie zakończył "dopiero" na 11 miejscu, a ja na 3.
Seria finałowa - po skokach zaledwie 5 zawodników, warunki się pogorszyły, Duży wiatr z tyłu skoczni spowodował zakończenie dzisiejszych  skoków. Rozegrany jednoseryjny konkurs był dla mnie bardzo satysfakcjonujący. Zająłem miejsce na podium, i przesunąłem się również na 3 miejsce w klasyfikacji generalnej.
Kiedy wracałem do hotelu oddalonego o około 500 metrów hotelu, przed budynkiem spotkałem fanki. Dość głupio się czuję wypowiadając te słowo, bo nie uznaję siebie za super sławną osobę.
Poprosiły mnie o autograf co bardzo mnie ucieszyło, ale za razem byłem bardzo skrępowany, aczkolwiek było to dla mnie coś nowgo. Pogadałem z nimi chwilę, a na zakończenie jedna z nich puściła mi tak zwane oczko. Uśmiech pojawił się na mojej twarzy. Idąc hotelowym korytarzem czułem na sobie wzrok moich "skocznych kolegów". Nie byłem wśród nich zbyt lubiany, ponieważ zawsze trzymałem się z boku. Czas to zmienić! - pomyślałem. I podszedłem do zwycięzcy dzisiejszych zawodów - Petera:
- Gratulacje, naprawdę oddałeś dziś rewelacyjny skok. - powiedziałem trochę nieśmiało.
- O ty jednak umiesz mówić! - odpowiedział żartobliwie.
Trochę się speszyłem i zarumieniłem.
- Nie chciałem cię urazić, mało się odzywasz prawie w ogóle! - dodał Prevc.
- Tak wiem, ale czas to zmienić! - odpowiedziałem już odważniej.
- I trzymam za to kciuki. - rzekną klepiąc mnie po ramieniu.
Dalsza konwersacja potoczyła się głownie o skokach, jutrzejszym konkursie, a w końcu i o innych skoczkach. Czułem, że z Peter to całkiem spoko "ziomek".